Niestety, Polska przegrała z Tajwanem 1:3 w tenisowym meczu w ramach Fed Cup. Przez to będą teraz grały, zamiast w grupie światowej, w I Strefie Euroafrykańskiej.
Mecz był jednak emocjonujący niemal do końca, bo blisko 3-godzinny pojedynek stoczyła Paula Kania, która przegrała z Ya Hsuan-Lee 6:2, 3:6, 7:9. Niewiele krótszy mecz miała Magdalena Fręch, która uległa Ching-Wen Hsu 2:6, 6:4, 3:6.
- Zabrakło trochę odwagi przy piłkach meczowych, ale ten sport jest brutalny i dlatego tak się skończyło – mówiła po swoim meczu Paula Kania, która przegrała oba pojedynki singlowe.
- Była walka do samego końca. Musze pochwalić dziewczyny, bo dały z siebie wszystko - ocenia kapitan biało-czerwonych Klaudia Jans-Ignacik.
Porażka Magdaleny Fręch, która w sobotę zapewniła Polkom jedyny punkt sprawiła, że Polki przegrywały już 1:3 i deblowy mecz (także przegrany) miał wymiar jedynie towarzyski.
Inowrocław sprawdził się jednak pod względem kibiców. Rąbińska hala tętniła do ostatnich decydujących momentów. Trybuny wspierały nasze tenisistki, a one to wielokrotnie podkreślały i doceniały.
- Musze przyznać, że nie pamiętam, kiedy ostatnio była taka atmosfera na trybunach i tak pięknie dopingowali. To specyficzna dyscyplina, a oni wiedzieli, kiedy można, znali się. Jesteśmy pod wrażeniem kibiców – komplementowała Klaudia Jans-Ignacik, a jej partnerka z debla Katarzyna Kawa kiwała twierdząco głową. - Atmosfera była niesamowita.
Inowrocław uspokaja: Nic się nie stało, dziewczyny! To tylko sport! Zapraszamy Was jeszcze kiedyś do Inowrocławia. I fantastycznych kibiców z całej Polski też!