Ekonomiści, eksperci, organizacje samorządowe, prezydenci polskich miast od dłuższego czasu biją na alarm, w związku z coraz gorszą sytuacją ekonomiczną polskich samorządów. Decyzje rządowe pogłębiają dziury finansowe w miastach i dążą do centralizacji sterowania samorządami, niszcząc jednocześnie, wywalczoną ponad 30 lat temu, demokrację.
Od 2019 roku, na skutek kilkukrotnych zmian rządowych w ustawie o podatku dochodowym, w budżetach miast skarbnicy odnotowują ogromny spadek dynamiki dochodów własnych z PIT. Sytuacja dotyczy także Inowrocławia - tylko w 2023 r. samorząd straci 38 milionów złotych. Gdyby nie wprowadzone zmiany, w budżecie tylko z tego tytułu byłyby 103 mln zł, zamiast 65 mln zł (wykres). Natomiast rządowa rekompensata zwana mylnie „wyrównującą” jest o 29 mln złotych niższa, niż faktyczny ubytek... Na trudną sytuację polskich miast składa się także olbrzymia inflacja.
Ponadto rządowe środki na inwestycje rozdzielane są według kryteriów politycznych, nie merytorycznych, co pokazaliśmy w kilku ostatnich numerach informatora Nasze Miasto Inowrocław.
Samorządowcy z przerażeniem słuchają kolejnych obietnic polskiego rządu. Nie idą one w parze z odpowiednimi rekompensatami dla polskich miast. Budżety lokalne są coraz bardziej obciążone. Sytuacja jest tragiczna. Przykładem może być, chociażby ostatnia podwyżka minimalnego wynagrodzenia, obowiązująca od 1 lipca br. Dla inowrocławskich jednostek jest to dodatkowo wzrost kosztów o ponad 3 mln zł, na które trzeba znaleźć pokrycie w dochodach.