Rafał Domeracki nie przepłynął Kanału La Manche, choć było blisko. Znany z łamania barier ludzkich możliwości inowrocławianin nie rezygnuje jednak i już szykuje się do kolejnej wyprawy.
Drugie podejście do przepłynięcia Kanału La Manche się nie udało. Co zadecydowało?
Temperatura wody była niska. 13-13,5°C to naprawdę bardzo niska temperatura jak na pływanie długodystansowe i to w samych kąpielówkach. Hipotermia dawała o sobie znać kilka razy po drodze, ale przy pomocy osób, które były ze mną na La Manche, dałem radę płynąć 14 godzin. Na końcu trafiliśmy na silny prąd i mieliśmy do wyboru – cztery godziny płynięcia spokojnym tempem, lub godzinę mocno. Wybraliśmy tę drugą wersję i wszystko było dobrze do 20 minuty. Później wdała się hipotermia i z tego powodu trener przerwał płynięcie. Tym razem było płynięcie wykorzystujące wszystkie możliwości ludzkiego organizmu, a nawet śmiem powiedzieć, że więcej.
Nie czuje Pan jakiegoś zniechęcenia, rezygnacji?
Pływanie jest dla mnie pasją, lubię to, dzięki pływaniu poznaję swój organizm, swoją psychikę oraz przekraczam ludzkie granice. Podobno po 4 godzinach w wodzie 13°C powinienem już nie żyć z powodu wychłodzenia organizmu. Dorzuciłem do tej granicy jeszcze 10 godzin i żyję. Kto wie, może to drugie życie (śmiech).
Wielu mieszkańców trzymało za Pana kciuki. Świadomość tego jest ważna w lodowatej wodzie?
Bardzo mocno dziękuję mieszkańcom Inowrocławia i nie tylko za to, że trzymali kciuki i życzyli mi powodzenia. Podczas płynięcia skupiam się tylko na celu, ale w trakcie oczekiwań jest bardzo miło czuć, że są osoby, które mi mocno kibicują.
Wsparcia w projekcie udzieliło m.in. Miasto oraz wielu innych sponsorów. Taka wyprawa to duży koszt?
Wyprawa kosztowała 35 tys. zł. Jest to koszt asekuracji i pobyt przez 11 dni w Anglii. Do tego dochodzą koszty przygotowań. Bez pomocy Prezydenta i sponsorów sam bym nie dał rady tego finansowo dopiąć.
Przed próbą wszystko było podporządkowane startowi. Jak teraz wygląda Pana dzień? Nie ma zniechęcenia wodą?
Moje życie jest oparte przede wszystkim na pływaniu. Uwielbiam to, więc pływam cały czas. Pierwsze siedem dni odpoczywałem od wody, teraz już trenuję i biorę udział w zawodach. Ponadto jestem zapraszany na różne imprezy pływackie w charakterze zawodnika lub osoby do dekorowania zawodników.
Pana historia pokazuje, że na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno. Przecież wyczynowo pływać zaczął Pan stosunkowo niedawno…
Pływam od 6 lat, ale dopiero od 2 lat pływam w ekstremalnych warunkach, takich jak Kanał la Manche i zimowe pływanie.
Co teraz z La Manche? Do trzech razy sztuka?
Tak, będzie kolejna próba. Dwa razy przepłynąłem kanał z tą różnicą, że nie było finalnego sukcesu - czyli wyjścia na suchy ląd. Być może w październiku pojadę na zawody na Antarktydę ścigać się na dystansie 1 km w wodzie o ekstremalnie niskiej temperaturze - 0 stopni. Są plany, będzie się działo.
Wywiad ukazał się w czerwcowym numerze informatora Nasze Miasto Inowrocław.